W mediach wszędzie pochwały dla Artemis 1 – misja poszła dokładnie tak jak planowano, nie było żadnych poważniejszych problemów, zresztą nawet drobniejszych problemów też raczej nie było. Wielki sukces NASA pokazujący że technika „przelicz i zasymuluj wszystko milion razy zanim wystrzelisz” działa, choć tania i szybka nie jest.
Jednak ja jak zwykle mam dość malkontenckie podejście do całej tej misji. Przede wszystkim dlatego że do lądowania ludzi na Księżycu jeszcze długa droga. Na której wymagany jest sukces Starship. SpaceX musi w ciągu następnych kilku lat zbudować coś, co jest technologicznie dużo bardziej zaawansowane od Artemis. Bez tankowców które są w stanie latać co kilkanaście dni, Artemis III jest niemożliwy. Tak, po drodze NASA odtrąbi następny wielki sukces – lot astronautów wokół Księżyca w Orionie. Jednak jeżeli plany Muska się spełnią, to ten lot będzie jednocześnie wielką porażką i możliwe że także końcem SLS. Załóżmy że Muskowi uda się wystrzelić Dear Moon przed Artemis II. Jak będzie wtedy wyglądało osiągnięcie NASA w porównaniu z Starship oblatującym Księżyc ze znacznie większą załogą żyjącą w znacznie bardziej komfortowych warunkach?
Dlatego właśnie uważam że Artemis jest wielką porażką. Bo albo Muskowi się Starship nie uda i lądowanie na Księżycu odwlecze się o kilkanaście lat (a przy nieustannie zmieniających się opcjach politycznych w USA pewnie zostanie kompletnie skasowane), albo mu się Starship uda i wtedy Artemis II będzie karykaturalnie śmieszną misją. Trzeciej opcji nie ma.
A propos lądowania na Księżycu – NASA dostała dwie oferty budowy alternatywnego lądownika. Jedna od Bezosa – mam nadzieję że tym razem się czegoś nauczył i zaproponował rozwiązanie które spełnia wymogi przetargu za cenę która gwarantuje jego wygranie. I druga od Dynetics, który tym razem przyciągnął na swoją stronę Northrop Grumman. Tego też nie rozumiem – przecież jest pewne że wygra Bezos – Dynetics nie stać na zaproponowanie rozwiązania w którym znaczącą część kosztów rozwoju lądownika pokrywa firma. Northrop Grumman pewnie stać, ale tego nie zrobi. Poza tym pewnie obie firmy przyjrzały się dobrze temu jak to Boeing dał radę stracić pieniądze na kontrakcie który był praktycznie gwarancją dużych zysków i będą tym razem ostrożne. Szczególnie Dynetics.
Mam wrażenie że żyjemy na takim rozdrożu – większość firm udaje że SpaceX nie istnieje ma nadzieje że firmie podwinie się noga i wszystko wróci do dawnych układów, gdzie rakiety były jednorazowe i drogie i zajmowały dziesiątki lat projektowania zanim gdzieś poleciały dając pracę tysiącom ludzi i dywidendy tysiącom akcjonariuszy. I biorąc pod uwagę gwałtownie pogarszający się stan psychiczny Muska, to może to być właściwa strategia. Choć z drugiej strony wydaje się że Starship jest już na tyle daleko że nawet bez Muska SpaceX da radę go doprowadzić do celu. Tylko co dalej…