Dzisiejszą wiadomością dnia (jako że nic się nie dzieje zupełnie w moim kręgu zainteresowań) jest podpisanie kontraktu na następną partię silników dla F-35. Po długich i bolesnych negocjacjach udało się ustalić cenę która nie satysfakcjonuje nikogo (czyli negocjacje były owocne). Pratt & Whitney dostanie 1.5 miliarda za 99 silników + części + jakieś dodatkowe silniki zapasowe itp. Cena za sztukę spadła średnio o połowę od 2009 roku. Oczywiście najdroższa jest wersja STOVL, potem wersja dla Navy a najtańszy jest dla F-35A. W tych 99 silnikach większość jest dla USAF, do STOVL jest 13. To nadal LRIP (produkcja w wolnym tempie) i ceny spadną znacząco kiedy w końcu produkcja osiągnie planowane tempo. Ale i tak średnia cena silnika (z częściami zapasowymi i eksploatacyjnymi) to $15M co jest niezłym wynikiem. F-35A w ostatnim zamówieniu (LRIP 7) kosztował $98M bez silnika. Czyli z silnikiem i częściami zapasowymi cena jest rzędu $110M. F-35A zamówiony na dostawę w 2020 kosztuje $75M bez silnika. Dla porównania Rafale M kosztował $110M za sztukę w 2014 roku a PAK FA $121M w 2011 roku.