Elon dziś zatweetowal że planują bardzo nietypowy sposób lądowania SuperHeavy. zacznijmy od tego że SuperHeavy nie będzie miał takiej spódniczki osłaniającej silniki jak Starship – prawie na pewno silniki będą odsłonięte jak w F9. A to wymagało by sporych nóg do lądowania tak by nawet pomimo ich kompresji nie dotknąć dyszami ziemi. To nadal się bardziej opłaca masowo niż spódniczka, jednak SpaceX nie byłby sobą, gdyby nie próbował wymyślić coś nowego.
I tu właśnie mamy Tweet Elona. Wygląda na to że będą chcieli dosłownie łapać SuperHeavy. Za „tarki”. SuperHeavy lądował by blisko wieży startowej która miała by dwa ramiona zamykające się w czasie jego lądowania. Popatrzcie jak genialne jest takie rozwiązanie – nie trzeba lądować z idealną precyzją, przy rozmiarach tarek jakie ma mieć SuperHeavy nawet 2-3 metry w bok będzie OK. Po złapaniu rakieta jest prawie idealnie nad stanowiskiem startowym – wystarczy ją tylko opuścić kilka metrów i gotowe. Mechanizm łapiący rakietę nie jest narażony na wysokie temperatury z silników – ani przy starcie ani przy lądowaniu. Nie trzeba targać ze sobą żadnego dodatkowego żelastwa, tarki i tak już są a ich mocowania i tak muszą wytrzymać naprężenia związane z hipersonicznymi prędkościami. W porównaniu z nogami to wielka oszczędność masy.
Oczywiście diabeł siedzi w szczegółach. Trzeba będzie opanować sposób na lądowanie blisko wieży startowej. Biorąc pod uwagę że F9 potrafi obecnie lądować z dokładnością kilkunastu cm (przy lądowaniu na LZ-1), nie wydaje mi się to jakoś szczególnie trudne. Trzeba będzie zbudować odpowiednio mocną wieżę. Po tym jak NASA miała problemy ze zbudowaniem nie kiwającej się wieży dla SLS wydaje się że to wcale nie jest takie proste jakby się wydawało, ale też nie widzę tutaj jakiegoś problemu którego nie dało by się pokonać.
Dodatkowa zaleta takiego rozwiązania – jako że wieża będzie spora (bo musi sięgać powyżej czubka Starship żeby dało się jej użyć jako dźwigu do montowania tegoż na szczycie SuperHeavy), to można zrobić długie „tory” na których będą się ślizgały ramiona łapiące SuperHeavy. A to oznacza że droga hamowania będzie mogła mieć kilkadziesiąt metrów w odróżnieniu od 1-2 metrów jakie obecnie dają nogi F9. Na takiej drodze można wyhamować ze sporej prędkości bez nadmiernych przeciążeń. Tak pi razy oko to z 15 m/s da się bezbolesnie wyhamować na 120 metrach (wzór na przeciążenie jest V^2/2*d). To daje spory margines bezpieczeństwa przy lądowaniu.
Czyli podsumowując – genialny pomysł moim zdaniem. Nie mogę się doczekać momentu kiedy SuperHeavy będzie tak lądował 🙂