W sumie to dwie nowości – zła i dobra. Zaczniemy od dobrej. Florida Today informuje że szanse na to że X-37B zamieszka u nas nagle wzrosły i to bardzo. Space Florida zdecydowała się wydać $5M na „project Coyote” – wyremontowanie i modernizację kilku budynków w KSC/CCAFS, a w szczególności OPF-1 oraz OPF-2. OPF-3 jest już modernizowane i będzie używane przez Boeinga do obsługi kapsuły CST-100. Więc szanse na to że cały program X-37B przeniesie się z Kalifornii na Florydę stają się coraz większe. Poza halą OPF (w której X-37B będzie obsługiwany po wylądowaniu), drugą częścią układanki jest Eastern Processing Facility (EPF), w którym odbywać się będzie przygotowanie X-37B do lotu. Przejeżdżałem koło EPF w zeszły weekend, i wygląda na to że budynek jest już praktycznie gotowy.
A jaka jest zła wiadomość? Space News informuje że problem z silnikiem RL-10 który o mało co nie spowodował utraty satelity GPS-IIF-3 jest znacznie poważniejszy niż początkowo myślano i dochodzenie jest dalekie od zakończenia. A dopóki nie zakończy się dochodzenie oraz nie zostaną wdrożone poprawki jakie wyjdą w wyniku tego dochodzenia, to X-37B nie poleci. Czyli inaczej – można zapomnieć o starcie X-37B w tym roku. Oznacza to także że do końca roku nie będzie żadnych startów z Cape Canaveral, bo Atlas V i Delta IV są uziemione, a SpaceX nie planuje niczego.