Najpierw kilka zdjęć z wczorajszego startu i lądowania. Miałem wielkie plany wybrania się w jakieś super miejsce, ale nawał pracy spowodował że w końcu nie pojechałem nigdzie = zdjęcia spod domu. Jak widać wcale nie trzeba gdzieś daleko jeździć żeby było coś widać, choć zdjęcia co najwyżej mogą służyć do celów dokumentacyjnych i raczej nie ma się co nimi chwalić.
Druga sprawa to Strainer. Wczoraj na konferencji prasowej zachwycano się tym jak wspaniale i bezproblemowo poszła misja, jednak rzeczywistość nie jest taka różowa. Największym problemem był system chłodzący kapsuły. Znalezienie i zlikwidowanie przyczyny jego złego funkcjonowania zajmie sporo czasu i raczej na załogowy lot w tym roku nie ma co liczyć. Podobnie z silnikami manewrowymi. O rdzewiejących zaworkach nie wspomnę. Spodziewam się że CFT odbędzie się najwcześniej w lecie 2023.
Trzecia to SpaceX. Chiny intensywnie pracują nad systemem pocisków antysatelitarnych które były by w stanie zlikwidować konstelację Starlink. Kraj słusznie zauważył że w razie wojny, Starlink będzie wielkim zagrożeniem. Wojsko USA planuje używanie Starlinka jako głównego systemu komunikacji i to przeraża Chińczyków. Do tej pory zlikwidowanie systemów komunikacji wojska USA było banalne – trzeba było pozbyć się kilku satelitów latających na orbicie geostacjonarnej i USA stawało się ślepe i głuche ( bo satelity szpiegowskie używają ich do wysyłania swoich danych). Teraz trzeba będzie zestrzelić tysiące satelitów.
Jednocześnie SpaceX testuje Raptory w Texasie w tempie nie znanym do tej pory. Eksplozje silników się zdarzają, ale zamiast wielomiesięcznej przerwy, powodują one tylko kilka dni przerwy przed następnym testem. W Boca Chica prace nad przygotowaniem boostera i Starship idą w najlepsze, do boostera montowane są raptory. W KSC gwałtownie powstaje platforma startowa – w tym tempie powinna być gotowa do końca roku. Jak byłem koło LC-39A w marcu, to dopiero robili stalowe zbrojenia do nóg platformy. Teraz już trzy nogi są gotowe.
Starlink oferuje w końcu opcję anteny która nie musi być w jednym miejscu. Nadal nie jest ona w stanie zapewnić dostępu do internetu w czasie poruszania się pojazdu, ale nie musi być przywiązana do jednej lokalizacji. Kosztuje to trochę drożej, ale można płacić tylko za miesiąc i potem wstrzymać serwis. Musk twierdzi że firma intensywnie pracuje nad rozwiązaniem pozwalającym na instalację anteny zarówno w samochodzie jak i w samolocie i że niedługo będą mieli takie możliwości techniczne. Wbrew pozorom nie jest to takie proste – antena musi aktywnie śledzić satelity, co w przypadku anteny która nie tylko zmienia pozycję geograficzną, ale także może się przechylać jest nieporównanie trudniejsze.
O Blue Origin jak zwykle nic nie wiadomo. Pojawiają się niesprawdzone plotki że firma jednak od pierwszego lotu będzie miała w pełni wielokrotnie używalną rakietę, jednak jak do tej pory nie ma żadnych informacji w jaki sposób zostanie rozwiązany problem odzysku drugiego stopnia. Bezos wydaje się znudzony Blue Origin – pojawiły się informacje że planuje zostać senatorem, bo bycie najbogatszym człowiekiem na ziemi już mu się znudziło. Jedyna nowość od BO to filmik na którym pokazali jak New Glenn potrafi gwałtownie zmieniać ciąg z 40% do 100%.
Pracują także nad silnikiem BE-7 który ma być używany przez księżycowy lądownik. Bezos wyraźnie nie traci nadzieji na pieniądze z NASA:
Zbiornik do „projektu Jarvis” nadal sobie smutnie stoi w jednym kawałku i trudno powiedzieć czy są na nim wykonywane jakiekolwiek testy.
Firefly wysłało następny egzemplarz rakiety Alpha do Vandenberg, start jest planowany na 17 lipca.
Astra planuje większą rakietę, silniki ma dostarczyć właśnie Firefly. 300 kg na LEO za $3.9M. Rakiety nadal będą jednorazowe – przy tej cenie za start nie opłaca się budowa infrastruktury do odzysku.