Falcon 9 jedzie na Florydę – źródło tutaj. |
Eksperci techniki rakietowej twierdzą że nowy Falcon 9, który ma zadebiutować w lecie tego roku nie będzie większy (dłuższy). Elon Musk jakiś czas temu tłumaczył że obecny F9 jest tak wysoki, jak to tylko technicznie możliwe i zrobienie go wyższym wymagało by zwiększenia średnicy. A to jest zbyt kosztowne. W związku z czym wszyscy podejrzewają że SpaceX zastosuje inny trick żeby zwiększyć ilość paliwa i utleniacza w rakiecie bez jej fizycznego zwiększania – silne schłodzenie tychże. Eksperci wyliczyli że schłodzenie kerozyny z obecnych 70F na -30F pozwoliło by na zwiększenie ilości paliwa o ponad 7 ton! Podobny efekt można uzyskać schładzając ciekły tlen.
Jednak takie super-schłodzone paliwo powoduje powstanie wielu nowych problemów – przede wszystkim gęstość gwałtownie rośnie, szczególnie w przypadku kerozyny – zamiast pompować coś o konsystencji wody, pompuje się coś o konsystencji towotu. I potem to coś musi przepychać się rurkami wokół dyszy. Jak można sobie wyobrazić powoduje to spore problemy techniczne – od zapewnienia odpowiedniego ciśnienia w zbiorniku żeby nie nastąpiła kawitacja łopatek pompy aż po większe/mocniejsze pompy. Także cała infrastruktura naziemna musi być zmieniona – zamiast zwykłych zbiorników z kerozyną muszą być specjalne, termosowe. Muszą pojawić się olbrzymie chłodziarki kerozyny i ciekłego tlenu.
W związku z tym wydaje się że pierwsze loty F9 z większym Merlinem 1D+ będą po prostu miały krótszy czas działania silników. Rozwiązanie będzie dalekie od optymalnego, ale pozwoli SpaceX na osiągnięcie celu – wyniesienie na orbitę geostacjonarną maksymalnego ładunku tak by został zapas paliwa na lądowanie na barce. Do lądowań na Cape Canaveral przy lotach na orbitę geostacjonarną potrzebne będą większe zmiany F9 – możemy więc pewnie oczekiwać następnej iteracji silników (zaprojektowanych do super-schłodzonego paliwa i utleniacza).