ULA wygrała?

Czytam sobie SpaceNews i nagle zauważyłem że ULA wygrała ze SpaceX w kontraktach NASA na wynoszenie ładunków do ISS. Pomimo że nawet nie startowała w tych przetargach. Dlaczego? Wygląda na to że Orbital zrezygnuje z używania Antaresa i wyśle pozostałe misje CRS-1 oraz większość/wszystkie misje CRS-2 za pomocą Atlas V. Drugi z wygranych CRS-2 – Sierra Nevada – także planuje użycie Atlas V. W ten sposób ta rakieta łącznie dostarczy więcej ładunku na ISS niż Falcon 9. Do tego Atlas V będzie używany do wysyłania na ISS astronautów w kapsule CST-100. Oczywiście jest to raczej kiepskie zwycięstwo jako że najlepsze pieniądze robi się będąc głównym dostawcą a nie poddostawcą. Jednak można bezpiecznie założyć że ULA nie dokłada do żadnego z tych startów. Poza tym takie starty są świetnym offsetem dla startów które firma straciła w przetargach – te przegrane przetargi dotyczyły właśnie „tańszych” wersji Atlas V, ULA nadal wygrywa przetargi na starty w których masa jest za duża dla Falcona 9 lub istnieje wymóg dostarczenia satelity dokładnie na orbitę geostacjonarną. Mam wrażenie że jesteśmy świadkami powstawania duopolu – SpaceX i ULA niby ze sobą konkurują, ale tak naprawdę to zgrabnie podzieliły między siebie rynek. Opóźnienia w pojawianiu się Falcona Heavy moim zdaniem wskazują właśnie na taki duopol – SpaceX jest zadowolony z ilości kontraktów jakie ma i nie śpieszy mu się by wypchnąć ULA z rynku „ciężkich” satelitów wojskowych. Falcon Heavy pewnie nie będzie w stanie konkurować z Atlas V 551 czy Delta IV Heavy aż do 2021 roku a to oznacza że pierwsze loty wojskowe tą rakietą nie nastąpią aż do 2024-2025 roku. To pozwoli ULA na certyfikację Vulcan’a, która wraz z eliminacją kosztów związanych z eksploatacją Delta IV Heavy da firmie szansę na konkurowanie z SpaceX/Falcon Heavy a może także z Falcon 9 w przyszłych przetargach. Gdyby SpaceX chciał wykończyć ULA, to Falcon Heavy by się pojawił znacznie wcześniej tak by zabrać firmie lukratywne kontrakty na wystrzeliwanie ciężkich satelitów wojskowych. Ale SpaceX wyraźnie tego nie chce.

Najciekawszym elementem tej gry będzie jednak wejście na rynek firmy Blue Origin. Jej rakieta ma od początku być konkurencją dla Atlas V 551/Delta IV Heavy/Falcon Heavy. Ilość wojskowych kontraktów na wystrzeliwanie takich ładunków jest na tyle niewielka że nie starczy rynku dla trzech graczy. Co więc planuje Blue Origin? Dlaczego od początku budują „za dużą” rakietę? Zaletą „za dużej” rakiety jest to że nadmiar udźwigu można zamienić w odzysk drugiego stopnia – można bezpiecznie założyć że New Shepard będzie w stanie bez problemu wysłać na GTO pięciotonowy ładunek a następnie wylądować zarówno pierwszym jak i drugim stopniem. To może pozwolić firmie na oferowanie znacząco niższych cen niż SpaceX czy ULA. Wydaje się że SpaceX to rozumie i też myśli o jakichś sposobach odzysku drugiego stopnia w Falconie Heavy, jednak w tym przypadku utrata nośności może spowodować że taki odzysk będzie wyłącznie możliwy dla niskoenergetycznych lotów na LEO a loty na GTO nadal będą wymagały utraty drugiego stopnia. Jednak SpaceX nie wydaje się próżnować – firma testuje silnik Raptor w McGregor, TX i co ciekawe nie jest to wcale wersja która ma zostać użyta do ITS. Testowany Raptorek (wydaje mi się że to właściwa nazwa) jest znacznie mniejszy i raczej wydaje się idealnym kandydatem na nowy silnik drugiego stopnia Falcona Heavy. Taki drugi stopień pewnie byłby na tyle mocny że można by pomyśleć o jego odzysku przy niektórych misjach na GTO.

A zupełnie obok tego wszystkiego NASA buduje wielką rakietę która cała będzie jednorazowa i której koszt wystrzelenia będzie większy niż roczny budżet wielu małych krajów. I jakoś się nie przejmuje tym że firmy prywatne planują wielokrotne używanie, nowe, tańsze paliwa itp. Nie, NASA wybrała wszystko co rynek zdążył uznać za nieatrakcyjne cenowo. Pierwszy stopień napędzany ciekłym wodorem. Olbrzymie silniki pomocnicze napędzane paliwem stałym. Pionowa integracja. Wieża startowa zaprojektowana do jednej wersji rakiety co wymaga kosztownych i czasochłonnych przeróbek gdy zajdzie potrzeba wprowadzenia nowej wersji. Silniki które zostały oryginalnie zaprojektowane do wielokrotnego użycia, ale które będą wyrzucane po każdym locie. Tak, SLS jest przykładem tego że rząd nie musi się liczyć z kosztami. Co więcej najnowszy raport GAO pokazuje że pomimo utopienia jakiejś abstrakcyjnie wielkiej kwoty, pierwszy lot SLS’a się opóźni do jesieni 2019 a może i do wiosny 2020.

Czyli podsumowując – SpaceX i ULA wydają się mieć pakt o nieagresji ze sobą, Blue Origin jest wielką niewiadomą a NASA się niczym nie przejmuje.

Marek Cyzio Opublikowane przez: