Wielki sukces

Pierwszy stopień SLS się nie rozleciał podczas testu. Sam test się też trochę nie udał – zamiast 8 minut było mniej niż 2 minuty. Jeden z kontrolerów jednego z silnika wykrył awarię jakiegoś ważnego komponentu. Możliwe ze byliśmy sekundy od dużej eksplozji ale udało się wyłączyć silniki. Możliwe także że kontroler świrował i nic się nie stało, bo silniki nie wyglądają jakoś szczególnie inaczej po teście niż przed. A na pewno nie kapią roztopionym metalem jak to kiedyś Raptor robił.

Edycja – jak Chris z NSF zauważył właśnie dlatego się testuje. Gdyby to się wydarzyło w czasie lotu to mielibyśmy aktywację systemu ratowania astronautów i wielką kulę ognia. A tak mamy tylko powód do dyskusji + pewnie spore opóźnienie. Można założyć że silnik trzeba będzie wymienić na inny – cokolwiek się stało (rzeczywiście poważna awaria jakiegoś elementu lub awaria kontrolera lub awaria okablowania), to jedyna opcja to wymiana silnika na inny i naprawa tego. To zajmie sporo czasu, to nie SpaceX że w 4 godziny zmieniana silnik.

Marek Cyzio Opublikowane przez: