Wielkie plany ULA

Najwyższy czas by ULA znalazła nowego właściciela, bo firma ma bardzo ciekawe plany dotyczące Centaur V.

Jedną z idei jest odzysk „kosztownych” elementów drugiego stopnia – silników i awioniki. Podobnie jak w przypadku pierwszego stopnia Vulcan’a, w Centaurze następowała by separacja tychże od zbiorników, następnie otwarcie nadmuchiwanej osłony termicznej, wejście w atmosferę i lądowanie na spadochronie w oceanie z opcją złapania w locie przez helikopter. NASA przetestowała dla ULA nadmuchiwaną osłonę termiczną i takie rozwiązanie jest realne.

Drugą ideą jest wielokrotne użycie Centaura na orbicie. Po zakończeniu swojej pierwotnej misji (szczególnie w przypadku mało energetycznych misji na LEO), Centaur mógłby zostać użyty jako „kosmiczny pchacz” i np. pomóc jakiemuś satelicie osiągnąć bardziej energetyczną orbitę.

Trzecia idea to kosmiczna stacja paliw – Centaur od początku był projektowany w ten sposób, choć wymagało by to kilku dość drastycznych zmian. Przede wszystkim należało by zamienić system utrzymywania ciśnienia w zbiornikach z obecnego, korzystającego z helu na taki jak w Starship – wykorzystujący gazowy wodór / tlen. Druga ważna zmiana to zastąpienie obecnych akumulatorów systemę IVF – czyli po prostu silnikiem spalinowym napędzanym przez wygotowujący się wodór i tlen który napędzał by generator prądu. Taka wersja Centaura mogła by sobie przebywać na orbicie miesiącami.

Czwarta idea to modyfikacja Centaura do lądowań na Księżycu. Silniki RL-10C stosowane w Centaur mają wystarczająco duży zakres regulacji ciągu by dało się ich użyć do lądowań. Centaur jest zasilany ciekłym tlenem i wodorem i gdyby tak udało się je produkować na Księżycu, to można by znacząco zmniejszyć koszty dostarczania czegokolwiek z Księżyca na Ziemię (ponad 70 razy).

Ale do tego wszystkiego potrzebne są pieniądze… Inwestycja w dowolną z tych opcji jest dość ryzykowna, bo nie wiadomo czy to się kiedykolwiek zwróci. Dlatego ULA potrzebny jest nowy właściciel, który chciałby podjąć ryzyko takich inwestycji.

W tym roku ULA planuje pięć dodatkowych lotów Vulcan – następnym będzie lot z Dream Chaser’em – planowany jest on na kwiecień tego roku, ale jak wiecie postępy w budowie Dream Chaser’a są niezwykle powolne i szanse na lot w kwietniu są raczej zerowe. Istnieje ryzyko, że ULA będzie musiała wysłać w kosmos kawałek betonu by zdążyć z certyfikacją Vulcan w tym roku. Zakładając że ten drugi lot się uda, to następne cztery loty Vulcana będą dla wojska. Podejrzewam że wojsko też nie będzie gotowe ze swoimi ładunkami i że w tym roku zobaczymy max dwa Vulcany.

W tym roku startuje także ostatnia Delta 4 Heavy. Jak pisałem wcześniej, start jest planowany na 14 marca ale nie planował bym jeszcze niczego wokół tej daty.

A poza tym ULA chce wystrzelić w tym roku dziewięć Atlas V – jeden lot dla wojska (USSF-51), jeden na GTO (ViaSat-3), jeden załogowy (Starliner) i sześć lotów dla Amazona. I pewnie to też się nie uda i jak zobaczymy 4-5 lotów to będzie nieźle,

ULA planuje budowę drugiego budynku do integracji rakiet; patrząc na rozkład LC-41 to nie będzie to łatwe. W sumie najprostszym rozwiązaniem było by zrobienie lustrzanego odbicia obecnych budynków po drugie stronie Titan III Road. Bez tego budynku firma nie będzie w stanie zapewnić wymaganej przez Amazon i wojsko częstości lotów.

Coż, trzymam kciuki za ULA i za to by jej nowy właściciel (Blue Origin?) chciał inwestować w te wszystkie przedsięwzięcia.

Marek Cyzio Opublikowane przez: