Zion National Park

A dziś o moim zdaniem najpiękniejszym parku narodowym USA – Zion N.P. Mamy ten park dość dokładnie obejrzany, bo spędziliśmy kilka dni włócząc się po nim. Co nie było wcale takie proste jak się wydaje, bo różnice temperatur (w nocy był szron, w dzień przekraczało +35C) i bardzo niska wilgotność powodowały że trzeba było ze sobą nosić ciepłe ciuchy i galony wody. Dosłownie. A i tak musieliśmy co najmniej raz zawrócić właśnie dlatego że nam tej wody zabrakło i dalsza wędrówka mogła się źle skończyć.

Park jest niesamowity z wielu powodów, najważniejszym są widoki, których niestety nie da się oddać na zdjęciach. A drugim powodem jest to że jest niebezpiecznie, co jest dość odświeżające w kraju w którym na bezpieczeństwo zwraca się szczególną uwagę. Wiele ze szlaków w Zion prowadzi w takich miejscach że jeden nieostrożny krok i kończymy jako mielone mięso kilkaset metrów niżej. O ile pamiętam to średnio kilka lub kilkanaście osób rocznie kończy wyprawę do tego parku śmiercią. Więc trzeba uważać. Do tego niektóre z ścieżek są poprowadzone w taki sposób że testują odporność na lęk wysokości. Jednego takiego testu nie zdaliśmy, i nie możemy się pochwalić tym że wydrapaliśmy się na Angel’s Landing. Ale nic straconego, mam nadzieję że kiedyś się tam jeszcze raz wybierzemy i tym razem wyjdziemy na sam szczyt, zejdziemy z niego i będziemy mieli co opowiadać ewentualnym wnukom. Albo pisać na blogu 😉

Przypomniała mi się opowieść strażnika o tym jak kilka dni przed naszym przyjazdem zginął człowiek – chciał zrobić żonie zdjęcie i żeby lepiej wykadrować zrobił krok do tyłu. Podobno musieli go dosłownie zeskrobywać ze skał.

Zdjęcia są takie sobie, bo część robiona była tzw. „małpką” (kompaktowym aparatem fotograficznym – w tym wypadku wodoodpornym). Zresztą nawet zdjęcia robione lepszym aparatem są takie sobie – kontrasty pomiędzy oświetloną a ciemną częścią kanionu przekraczały możliwości dynamiczne matrycy (a żeby robić HDR’y to przydałby się statyw, a statyw waży sporo i nie miałem siły go targać).
Nasza pierwsza wycieczka – Hidden Canyon Trail
Na dole
Wspinamy się
Żona na Hidden Canyon Trail a po prawej kilkudziesięciometrowa przepaść
Niesamowite kolory skał
Autor na Hidden Canyon Trail
Żona pokazuje ryzyko wspinaczki
Już prawie na szczycie
Hidden Canyon
Hidden Canyon
A to już szlak na Observation Point
Na dnie Zion Canyon
Zion Canyon z góry
Wspinamy się na Angel’s Landing
Ścieżka na Angel’s Landing – bezpieczna, ale bardzo męcząca
Tablice ostrzegawcze
Autor prezentuje właściwą pozycję do spadania ze skał
W drodze na Angel’s Landing – tu już było dość strasznie
Żona i kilkaset metrów przepaści
W tym momencie się poddaliśmy
Ciąg dalszy ścieżki na Angel’s Landing na którą nam zabrakło odwagi
Ścieżka na Angel’s Landing
Takie są widoki z miejsca w które dotarliśmy – jeden nieostrożny krok i człowiek może mieć kilka sekund nieważkości
Widok na Zion Canyton z Angel’s Landing
Jaszczureczka
Przy Emerald Pools
Emerald Pools i ciekawa półka skalna
Widok z dna kanionu
Tutaj idziemy do The Narrows
W drodze do The Narrows
Trzeba iść orzeźwiająco zimną wodą
Woda czasem potrafi być dość głęboka
Wchodzimy w The Narrows
Ponieważ wszyscy mieli kijki, to i ja sobie jeden znalazłem
The Narrows
The Narrows
The Narrows
Autor w The Narrows
Wejście do Zion Park
Kaktusy
Widoki z hotelu
Na dnie kanionu
Na dnie kanionu
Na dnie kanionu
Temple of Sinawava
Marek Cyzio Opublikowane przez: