Nowy Orlean

Dziś taki post wspomnieniowy, w sumie to trochę na zamówienie – znajoma bloggerka z bloga Pamiętniki Emigrantki planuje wyjazd na południe i jedno z miast które chciałaby odwiedzić to Nowy Orlean. Ponieważ byłem tam ponad dwa lata temu (zanim jeszcze istniał blog), więc postanowiłem opisać wspomnienia z tej wycieczki i pokazać kilka mniej-lub-bardziej udanych zdjęć z Nowego Orleanu.

Wycieczka od początku była nieudana – po zakupie biletów lotniczych i zarezerwowaniu hotelu, zacząłem sprawdzać jakie to atrakcje czekają na nas w Nowym Orleanie. I z przerażeniem odkryłem że trafiliśmy w weekend w którym odbywa się Southern Decadence – największy na południu USA zjazd gejów i lesbijek. Bilety były zarezerwowane więc nie ma wyboru, jakoś wytrzymamy tą manifestację „alternate lifestyle”. Ale to nie koniec nieszczęść – na kilka dni przed wyjazdem w Zatoce Meksykańskiej utworzyła się znienacka burza tropikalna „Lee”. I zaczęła się kręcić niepokojąco blisko Nowego Orleanu. Ale prognozy twierdziły że skręci na wschód i uderzy w północną Florydę a w Nowym Orleanie co najwyżej będzie lekka mżawka. Więc wsiedliśmy do samolotu i ruszyliśmy na podbój miasta. I następny zgrzyt – mieliśmy lot z przesiadką w Atlancie, oczywiście nasz samolot z Orlando się spóźnił. I ten do Nowego Orleanu poleciał bez nas. Na szczęście był następny, ale zamiast dotrzeć do miasta o 5 po południu i mieć całą noc na Burbon Street dla siebie, dotarliśmy do hotelu o 2 nad ranem. Hotel też się okazał nie do końca jak na zdjęciach, bo po pierwsze był lekko śmierdzący a po drugie latały po nim tłumy półnagich, chichoczących facetów. Ale za to okno mieliśmy niesamowite – na 20 piętrze, z widokiem na Mississippi River i French Quarter.

Następnego dnia obudziła nas typowo huraganowa pogoda. Silny wiatr i przelotne opady deszczu. Szybkie sprawdzenie prognozy pogody potwierdziło nasze najgorsze przypuszczenia – Lee nie znosi pedałów i lesbijek i zmienił kurs prosto na Nowy Orlean. W telewizji zaczęli mówić o zamknięciu lotniska, moja żona zaczęła panikować że nie dotrze do pracy a ma dyżur i kto się pacjentami zajmie a ja zacząłem gorączkowo dzwonić do Delty i prosić o zmianę rezerwacji. I udało nam się przebookować lot na następny dzień na 6 rano. Więc zamiast trzech planowanych dni w Nowym Orleanie zostały nam mniej niż 24 godziny do wykorzystania.

Rano pobiegliśmy najpierw na słynne Beignets do Cafe Du Monde (kawiarnia ktora działa nieprzerwanie 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dzień od 1862 roku), były one P Y S Z N E ! ! !. Potem obeszliśmy French Quarter odkrywając że chichoczący faceci i kolorowe flagi są wszędzie. Żona była bardzo nieszczęśliwa, bo zwykle to ona zbiera komplementy mężczyzn, a tu nagle ja stałem się centrum zainteresowania. Ja też byłem bardzo nieszczęśliwy, bo nie jestem przyzwyczajony do bycia bezceremonialnie łapanym za pupę. Jako że samo French Quarter z rana wygląda (i pachnie!) dość nieszczególnie, to zdecydowaliśmy się że nic tu po nas i kupiliśmy sobie wycieczkę na plantacje. I to był strzał w dziesiątkę. Wsadzili nas do autobusiku i wywieźli daleko za Nowy Orlean. Najpierw zawieźli nas do plantacji Laura a potem do Oak Alley.

Laura była bardzo ciekawa bo można było się dowiedzieć olbrzymiej ilości niepotrzebnych szczegółów o tym jak działały plantacje, ile kosztował niewolnik (najlepsi niewolnicy kosztowali na obecne pieniądze do $200K i dbało się o nich lepiej niż o konie wyścigowe – często mieszkali w lepszych warunkach niż właściciele), jak mieszkali typowi niewolnicy (tutaj popełniłem sporą gafę, bo zaprowadzono nas do domu niewolników z 18’stego wieku i tłumaczono że żyli w strasznych warunkach, bo na 4’ro osobową rodzinę mieli tylko 40m2 dwupiętrowy domek z piecem i ogródkiem i bieżącą wodą i że musieli dziennie pracować 8 godzin na roli a potem mieli czas dla siebie – wtedy nie wytrzymałem i mruknąłem że w Europie ludzie obecnie marzą o takich warunkach życia co spowodowało że reszta wycieczki patrzyła na mnie podejrzliwie jak na rasistę). Inną ciekawostką na tej plantacji był zegar – przed nadejściem huraganu Katherine dla bezpieczeństwa co bardziej cenne eksponaty wywieziono z plantacji do Nowego Orleanu. Zegar stał na piętrze w budynku muzeum. Na zdjęciu widać jak wysoko woda doszła…

Ale najciekawszą plantacją była Oak Alley. Nie z uwagi na plantację, ale z uwagi na ponad 300-letnie dęby! Które widziałem w wielu filmach których akcja odbywa się na południu! Dęby były majestatyczne i NIESAMOWITE. A służyły one jako klimatyzacja – tak, za tamtych czasów nie mieli klimatyzacji, więc każdy podmuch wiatru był na wagę złota. Posadzenie szpaleru dębów od rzeki do domu powodowało powstanie naturalnego tunelu którym nieustannie sunął powiew chłodnego powietrza znad rzeki. I w ten sposób dom miał naturalną klimatyzację.

Wieczorem, po powrocie z wycieczki wybraliśmy się do French Quarter, ale pogoda już się zmieniła z przedhuraganowej na prawie huraganową – deszcz padał poziomo, po ulicach latały śmieci oraz chichoczący faceci a robienie zdjęć gwarantowało zniszczenie aparatu. Ale po przeżyciu następnych macań pupy znaleźliśmy w końcu bar który nam odpowiadał – grupka artystów grała najbardziej niesamowity jazz jaki kiedykolwiek słyszeliśmy. Posiedzieliśmy tam długo a następnie dolecieliśmy (dosłownie, bo wiatr był tak silny że trudno było iść) do hotelu mając w perspektywie dwie godziny snu i wyprawę na lotnisko.

Samolot na szczęście wystartował o czasie, choć rzucało nim tak że bałem się że to ostatni lot w moim życiu. I godzinę później dotarliśmy do Atlanty, ale to zupełnie inna opowieść…

Poniżej kilkadziesiąt zdjęć z Nowego Orleanu i plantacji.

Wiele mówiący pomnik
St. Louis Cathedral
Przystanek Taxi
Cafe du Monde w środku
Znaczek wspominający wspaniałą przeszłość Nowego Orleanu
Fontanna
Inna fontanna
Działa
Pomnik Jeanne d’Arc
Pomnik jest prezentem od Francji
Katedra z drugiej strony
Wnętrze katedry
Przepiękne malowidła
Biblia św. Louisa
Ołtarz
Organy
Witraż
Southern Decadence
Wystawa sklepu
Jeden z zaułków na Burbon St.
Pomnik Chris Owens
Widok z okna hotelu na Mississippi i French Quarter
Barka z węglem na Mississippi
Pojemnik na mleko z plantacji
Plantacja Laura
Ogródek na plantacji Laura
Wnętrze plantacji Laura
Zegar na którym widać jak bardzo była zalany Nowy Orlean w czasie Katheriny
Zdjęcia plantatorek
Banany rosną jak chwasty
Domek w którym musiała w 18’stym wieku żyć rodzina niewolników
Pokój w domku dla niewolników
Kwiatuszki
Plantacja Oak Alley
Plantacja Oak Alley
Przemiły oprowadzacz w stroju z epoki
I te słynne dęby
Aleja dębów
Ogródek
I znowu dęby
Protest chrześcijan przeciwko zarazie
Chichoczący panowie przed klubem
Orkiestra gra jazz!
Marek Cyzio Opublikowane przez: